Naukowcy ścigają się z czasem, by uratować jedyną rafę koralową u wybrzeży Florydy przed tajemniczą chorobą

W ciągu siedmiu lat zabiła już połowę koralowców kamiennych @AFP

W laboratorium w środkowej Florydzie biolog Aaron Gavin używa maleńkich pipet do ostrożnego karmienia krewetkami ponad siedemset koralowców żyjących w ogromnych zbiornikach ze słoną wodą, nad którymi świecą lampy naśladujące światło słoneczne. Praca tutejszych naukowców może być ostatnią szansą na uratowanie gatunku, który tworzy jedyną rafę koralową na wodach kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.

Gavin oraz jego zespół starannie odtworzyli siedlisko rafy koralowej znalezione w wodach przy południowym krańcu stanu. Nie umknęły mu również takie szczegóły jak prądy czy ryby.

Naukowcy mają nadzieję, że 18 gatunków koralowców znajdujących się pod ich opieką nie będzie cierpieć na tę samą tajemniczą chorobę zwaną SCTLD (Choroba Utraty Tkanki Przez Kamienne Korale), która dotyka ich dziko żyjących kuzynów.

Wśród rozległych namorzynów oraz pływających ławic ryb u wybrzeży Florida Keys uszkodzone koralowce – zwykle ciemne – teraz wyglądają jak duże białe plamy na dnie Oceanu Atlantyckiego. Sytuacja wygląda podobnie na całym obszarze Florida Reef Tract, który rozciąga się 580 kilometrów od Dry Tortugas, najbardziej wysuniętymi na zachód wyspami Florida Keys, aż do miasta St Lucie, położonego około 195 kilometrów na północ z Miami.

„To boli, a myślę, że najbardziej niepokojące jest to, że większość ludzi nie wie, że to się dzieje” – powiedziała Michelle Ashton, dyrektor ds. komunikacji w Fish and Wildlife Foundation na Florydzie.

Jednak to, co Gavin i jego koledzy odkryli w Florida Coral Rescue Center, może zmienić przyszłość ekosystemów morskich stanu. „Trzymamy korale bezpiecznie i zdrowo pod naszą opieką” – wyjaśnił Justin Zimmerman, dyrektor laboratorium z siedzibą w Orlando, które zostało otwarte w 2020 roku i jest zarządzane przez firmę SeaWorld zajmującą się parkiem wodnym.

„Gdyby były na wolności, nawet 90 proc. z nich by już dzisiaj nie żyło” – podkreślił Zimmerman.

Katastrofalnie niebezpieczna choroba atakująca koralowce została po raz pierwszy odkryta w 2014 r. w pobliżu Miami i nadal szybko się rozprzestrzenia. W ciągu siedmiu lat zabiła około połowy gatunków koralowców kamiennych, stanowiących podstawę morskiej bioróżnorodności.

Choroba, której przyczyny nie są znane, nęka teraz zwierzęta dalej na Karaibach, w Meksyku oraz Belize.

Praca laboratorium ratunkowego jest częścią projektu utworzonego w 2018 roku przez Narodowe Towarzystwo Oceanów i Atmosfery oraz Florida Fish and Wildlife Conservation Commission i obejmuje kilkadziesiąt organizacji publicznych i prywatnych.

Grupa, w obliczu zagrożenia wyginięciem ponad 20 z 45 gatunków koralowców twardych w regionie, opracowała bezprecedensowy plan wydobycia zdrowych koralowców z wód regionu i opieki nad nimi w tych sztucznie wyposażonych akwariach, mając nadzieję, że po tej epidemii będą mogli w przyszłości wrócić do swoich dzikich siedlisk.

Pierwsza część planu ratunkowego pozwoliła władzom zajmującym się dziką fauną i florą uratować prawie 2000 kolonii koralowców, które są przechowywane obecnie w ponad 20 instytucjach w 14 różnych stanach. Druga część planu zakłada powrót koralowców do oceanu – chociaż taka operacja prawdopodobnie miałaby miejsce za długi czas, ponieważ koralowce rozmnażają się bardzo powoli.

Naukowcy badają genetykę uratowanych zwierząt, starając się wyhodować nowe okazy, które mogłyby być bardziej odporne na choroby, a także inne zagrożenia, takie jak: wzrost temperatury wody i zanieczyszczenia.

Powodzenie lub porażka tych przedsięwzięć może mieć ogromne konsekwencje dla regionu. Koralowce kamienne, składające się ze szkieletów wapiennych, tworzą rafy koralowe, które z kolei zapewniają dom dla jednej czwartej życia morskiego.

Ponadto ich konstrukcje stanowią naturalną barierę między otwartym oceanem a lądem, zmniejszając siłę fal uderzających o wybrzeże, zwłaszcza podczas huraganów i innych burz.

W dodatku szkody wyrządzone koralowcom mogą odcisnąć piętno w przychody z turystyki na Florydzie – w jednym z badań oszacowano, że goście przyciągani do tego stanu w celu wędkowania i nurkowania wzdłuż rafy generują 8,5 miliarda dolarów.

Mieszkaniec Key Largo, Steve Campbell, martwi się, co będzie dalej. Siedzi obok małej turystycznej łodzi, którą dowodzi, obecnie zakotwiczonej w porcie. Podkreślił, że choroba koralowców wywarła już wpływ na jego biznes.

„Mieszkam Florida Keys od 20 lat i codziennie wypływam na wodę” – stwierdził. „Żyjemy tutaj, więc zabieramy ludzi na rafę, by mogli nacieszyć się jej widokiem. Więc dla nas jest niezwykle ważna” – dodał Campbell.

Źródło: AFP

Dodaj komentarz