W styczniu grożą nam wichury. Przez niezwykle silny wir polarny

O prawdziwej zimie można zapomnieć @pixabay.com

W ciągu najbliższych tygodni nie ma szans na jakąkolwiek trwałą zimę, a nawet jest wielce prawdopodobne, że zobaczymy ją nie dłużej niż przez kilka dni. Wir polarny w stratosferze jest niezwykle potężny, najsilniejszy od 40 lat, który w styczniu może nam zgotować prawdziwe piekło. Wichury, które przeszły w ostatnich dniach nad Europą Zachodnią są dopiero początkiem tego, czego świadkiem będziemy za kilka tygodni.

Już od lata dawaliśmy niewielkie szanse na to, aby tegoroczna zima zapisała się jako zimna i śnieżna. Modele sezonowe od dłuższego czasu dawały znak silnej strefowej cyrkulacji, która miała zdominować pogodę między grudniem a lutym. Jak na razie się nie pomyliły ani trochę – po silnej blokadzie, której doświadczyliśmy między kwietniem a listopadem i w dużej mierze przyniosła suszę oraz upały, w grudniu wzorzec baryczny na Atlantyku całkowicie się zmienił – w rejonie Islandii zapanowały głębokie niże, tymczasem nad Azorami wyże. Duża różnica pomiędzy układami zapewnia transport ciepłych mas powietrza znad oceanu i Afryki, dlatego zimy nie ma i nie będzie.

Przyczyną strefowej cyrkulacji powietrza jest w dużej mierze potężny wir polarny, którego rozwój obserwowaliśmy w listopadzie. W tym roku jest on na tyle silny, że zdołał odeprzeć wszelkie fale ciśnienia i energii od układów barycznych wysokiego ciśnienia znad Syberii. Wir ulegał chwilowym zakłóceniom, ale szybko się reaktywował. Z najnowszych prognoz wynika, że stanie się wyjątkowo potężny na początku stycznia – temperatura w jego sercu ma obniżyć się poniżej -90 st. C, co będzie świadczyć o jego niezwykłej agresywności i nie ma już praktycznie żadnych szans na to, aby udało się go rozbić poprzez Nagłe Ocieplenie Stratosfery. „W styczniu i lutym będziemy obserwować fale nacierające na wir, ale szybko będą tracić na aktywności. Wir polany zwycięży” – mówi Marzena Rabczewska, synoptyk portalu Przyroda, Pogoda, Klimat.

Trudno powiedzieć, co spowodowało, że wir polarny w stratosferze jest tak potężny, zważywszy, że niski zasięg lodu morskiego oraz wysoka pokrywa śnieżna w październiku i listopadzie na Syberii zwykle sprzyja jego słabnięciu i zanikaniu. Po raz kolejny widać, że o prawach żądzących w stratosferze trzeba będzie się jeszcze wiele nauczyć.

Wir polarny, jak już niejednokrotnie pisaliśmy na łamach naszego portalu, więzi zimne powietrze wokół bieguna, co oznacza łagodniejszy wzorzec na niższych szerokościach geograficznych. Z tego powodu zima jak na razie w Europie i Ameryce Północnej zapisuje się jako ciepła, a nic nie wskazuje na to, aby to miało się zmienić. Agresywny wir polarny w połączeniu z silną strefową cyrkulacją powietrza w środku zimy to nie jest na pewno zwiastun zimy.

„Duża różnica temperatur panująca między obszarami polarnymi, gdzie jest zimniej niż zwykle a strefą zwrotnikową, sprzyjać będzie produkcji aktywnych niżów nad Północnym Atlantykiem, które z łatwością, z powodu słabszego niż zwykle wyżu syberyjskiego, będą przemieszczać się przez Skandynawię i Rosję” – zauważa Rabczewska. „Uważam, że taki wzorzec będzie dominował przez resztę tej zimy” – dodaje.

Silna strefowa cyrkulacja sprzyja powstawaniu głębokich niżów, a związku z tym, że zwykle w rejonie Azorów mamy do czynienia z wyżem, nierzadko Europa zmaga się z wichurami. Tak było chociażby w 2007 i 2008 r. W styczniu oraz lutym może być powtórka, a to oznacza, że takie wichury czy orkany, z jakimi mieli ostatnio do czynienia mieszkańcy Europy Zachodniej, będą się powtarzać.

„Druga połowa stycznia to może być bardzo niebezpieczny okres w pogodzie. Potężny wir polarny, jaki umiejscowi się między arktyczną częścią Kanady a Grenlandią, będzie rodził głębokie obszary niskiego ciśnienia. Europa, w tym również Polska, będą narażone na wichury, kto wie, czy nie pojawi się taki orkan, który dorówna siłą Cyrylowi – słynnemu orkanowi, jaki przeszedł nad Zachodnią i Środkową Europą pod koniec drugiej dekady stycznia 2007 r.” – zauważa Rabczewska.

Źródło: Przyroda, Pogoda, Klimat

38 myśli na temat “W styczniu grożą nam wichury. Przez niezwykle silny wir polarny

  1. Z tym niżem genueńskim to ciekawa sprawa.Ten temat tu się przewija,ale czy można nazwać go typowo genueńskim.Ten który pojawił się nad Polską i w sumie wciąż jeszcze jest i przyniósł solidne opady deszczu na południu,wschodzie i częściowo w centrum
    Niż genueński jest to niż, który tworzy się na południe od Alp w regionie, który obejmuje Zatoką Genueńską, Zatokę Wenecką, Morze Liguryjskie, a także północny Adriatyk. W tym rejonie dochodzi do mieszania się dwóch mas powietrza różniących się cechami fizycznymi; powietrza arktycznego oraz powietrza zwrotnikowego. Niż genueński formułuje się nad ciepłymi wodami Morza Liguryjskiego na skutek wdarcia się w ten rejon zimnego powietrza pochodzącego z rejonu Morza Norweskiego. Ciepłe powietrze jest wypierane w wyższe warstwy troposfery oraz na wschód, skąd nad ciepłymi wodami Adriatyku niż czerpie
    kolejną porcję ciepłego powietrza zasobnego w wilgoć. W ten sposób zaczyna wzmacnia się wirowość ośrodka barycznego, która wynosi w coraz wyższe warstwy atmosfery powietrze, w którym zawarta jest duża ilość pary wodnej. Dzięki kondensującej się parze wydzielane jest ciepło oraz tworzą się grube warstwy chmur mające dużą wodność. Niże genueńskie przynoszą intensywne opady zarówno deszczu jak i śniegu.
    W tym przypadku raczej nie mieliśmy z klasyczną wersją niżu genueńskiego,bo nie doszło do adwekcji zimnych arktycznych mas powietrza.Przecież tydzień temu mieliśmy wręcz napływ zwrotnikowego powietrza,chyba tam nigdzie nie mogło wlać się arktyczne powietrze,chyba,że coś zostało przeoczone i między Francją a Hiszpanią jednak wśliznął się chłód.Niż zdaje się przyszedł od strony Półwyspu Iberyjskiego i dotarł nad Zatokę Genueńską i północne Włochy;tam wydzielił się odrębny niż,czyli jakby nowy ośrodek baryczny powstał w tym rejonie.Chyba można by go było nazwać nieklasycznym genueńskim,ale pewnie najbardziej poprawne określenie,to niż znad północnych Włoch,ogólnie z południa.

    Polubienie

  2. Dobrze, że deszcz, a nie ten biały syf przy mrozie. W Warszawie byłyby wtedy zaspy przy takiej ilości opadów. Jeszcze idą spore od strony południa.

    Polubienie

  3. Nawet w Częstochowie pada. Mam już za grudzień ponad 30mm. 22mm za ostatnie 3 doby. No ale należą się te opady jak psu micha po 3 miesiącach posuchy. Nadal jeszcze nie ma grudniowej normy (38mm) ale i tak ten deszcz cieszy jak cholera.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. To samo u mnie W Wielkopolsce mokro jest wciaz tylko sniegu brak nawet listopad i 1 pol grudniabylo chlodniej niz teraz bo chociaz byly nocne przymrozki i 2 . 4 st w dzien a teraz 6

      Polubienie

  4. K… jak ja wam zazdroszczę tego deszczu. u mnie jak zwykle nic, grudzień przyniesie moze 40% normy opadów. Aż boje się pomyśleć co będzie wiosną i latem.

    Polubienie

      1. To nie tak panowie. Strefa o której wspomina mszana przemieszcza się na południe w głąb Węgier i na radarze świetnie to widać. Ten front, który zalega nad SE Polską będzie produkował nowe strefy opadów bezpośrednio nad naszym krajem.

        Polubienie

  5. W okolicach Krakowa pada czas, ale co najwyżej umiarkowanie, wiec podejrzewam że wiecej jak 15mm nie spadło chociaż to i tak najlepszy wynik od co najmniej 2 miesięcy

    Polubienie

  6. Ja do Marzenki wichur podchodzę sceptycznie, zdaje się, że niże będą mogły mieć klopot z przedostaniem się nad Polskę. Jedynie wyjątek może być jeśli już, to na przełomie 1 i 2 dekady, a tak szykuje się względny spokój, a nie wichury. Przynajmniej wg fusów.

    Polubienie

    1. Lukas też tak uważam 🙂 Styczeń będzie umiarkowany pod względem opadów wcale nie będzie mokro a za to może być +10 i słoneczko wręcz nienormalna pogada jak na nasze klimaty a to właśnie przez te głębokie niże, które zblokowane zostaną przez Wyże rosyjski i balkański taki układ sprawi ze Polska będzie pomiędzy młotem a kowadłem i skorzystamy na tym mając dodatnie tem. i jako tako ładną pogodę.

      Polubienie

      1. TE dodatnie temperatury może nie będą aż tak katastrofalne, jakby w kwietniu rąbnęło MROZEM, to wtedy możemy mieć kłopot.

        Polubienie

    1. Połaniec tak daje, że nawet letni genuen by się nie powstydził. Jestem głęboko usatysfakcjonowany!!! Niemal na granicy synoptycznego orgazmu!!! 😀 Jakbyśmy w przyszłości mieli być w podobnym klimacie co południe Europy, to żeby przez większość zimy przechodziły takie niże jak ten dzisiejszy 🙂

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Ooo takkkk😁
        Mimo, że woda stoi wszędzie po kostki to jest to co powinno przechodzić raz na dwa tygodnie w sezonie letnim!
        Konrad, klimat śródziemnomorski to i genuenów mnóstwo na zmianę ze sniezcami zimowymi! Lepsze to niż wyżowe badziewie przez cały rok…

        Polubione przez 2 ludzi

    1. Nic cipouszku klasyczna strefówka w większości Polski nie przyniosła. Dopiero niż, który powstał nad północnymi Włochami i aktualnie jest nad Rumunią dał mi dziś takie pompy, że tam u siebie ze strefóweczki to możesz tylko pomarzyć. Ziemia jest tak namoknięta po kilkunastu godzinach deszczu, że na osiedlowych trawnikach stoi woda, a lać konkretnie ma do rana. P.S. Na twoje komentarze pod prognozą na poniedziałek odpisali ci pozostali użytkownicy, więc dobrodusznie zaoszczędzę ci zjeby pod nimi 😀

      Polubione przez 3 ludzi

      1. Niż ten nie powstał nad Włochami
        Niby z jakiej racji jak nie było tam napływu zimnego powietrza aby niz powstal

        Polubienie

      2. Luki, niż który przyniósł wichury nad Hiszpanią wysłał w tamtym kierunku front atmosferyczny, który nad północnymi Włochami zafalował i wytworzył się odrębny układ niżowy, który przemieścił się dziś nad Rumunię. Wtedy nie musi być klasycznej cyklogenezy.

        Polubienie

  7. Nawet gdyby wir polarny się rozpadł to i tak zapewne na Amerykę by uderzył także zimy i tak byśmy nie mieli.
    Ja zawsze powtarzam że gwarancją zimy mroźnej jest wyż skandynawsko-rosyjski, natomiast śnieżnej wyż nad wschodnim Atlantykiem i niże nad Europą Środkowo-wschodnią.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz